Wczoraj uratowaliśmy (ja z
rodziną) ptaka, który utknął w kominie.
Ale…
zacznijmy od początku. Mój żółw Tuptuś poczuł wiosnę i chciał wyjść do ogrodu,
więc wypuściliśmy go. Po kilku minutach, kiedy mój starszy brat wyszedł po
Tuptusia, usłyszał dziwne dźwięki od strony metalowych drzwiczek od komina.
Kiedy się o tym dowiedziałem, myślałem, że to mysz, ptak albo kuna. Tata
ostrożnie otworzył małe, metalowe drzwiczki. Nie wiedzieliśmy, co może się w
nich ukazać. Nic się nie działo. Kiedy zerknąłem do środka, zauważyłem biednego
szpaka. „Jest cały w sadzy!” powiedziałem. Ptaszek w ogóle nie uciekał, musiał
być oszołomiony.
Kiedy mój
brat ostrożnie wyciągnął ptaka, on się nie ruszał (był zbyt przestraszony). Włożyliśmy
go do kartonowego pudełka, żeby go nakarmić i dać mu wody. Nie wiadomo, jak
długo siedział w kominie. Delikatnie go pogłaskałem!
Niestety, ptak bał się i nie przyjął darów.
Po tym
incydencie szpak długo chodził jeszcze
po naszym ogrodzie, aż w końcu odleciał.
Myślę, że teraz żyje szczęśliwie wśród swojej „ptasiej rodziny”.
Wojtek
PS: Słaby ze mnie ornitolog, nie jestem pewien, czy to jest szpak.
PS: Słaby ze mnie ornitolog, nie jestem pewien, czy to jest szpak.
Jaki słodki ten ptak!!! Pozdro dla całej klasy `~Rateł
OdpowiedzUsuńWow :D
OdpowiedzUsuń