Całe życie jest szkołą...

sobota, 28 lutego 2015



Wiedza o tym, gdzie znaleźć informacje i jak ich używać – to tajemnica sukcesu…

   Jestem uczniem Prywatnej Szkoły Podstawowej nr 5 w Sosnowcu. Budynek mojej szkoły jest w kolorze czerwonym, żółtym i pomarańczowym. Ma trzy piętra. W piwnicy znajdują się szatnie. Na parterze jest jadalnia, kuchnia, sala gimnastyczna, sala przedszkolaków, sekretariat i gabinet pani dyrektor. Na pierwszym piętrze znajdują się sale klas 1-3. Na drugim piętrze jest duży hol, na którym organizowane są przedstawienia, zebrania, konkursy. Z drugiej strony znajduje się długi korytarz, który prowadzi do sal uczniów z klas 3-6. Tutaj (na końcu korytarza) jest nasza sala. Mamy ławki, krzesła, szafki, tablice i telewizor. Jest też biurko naszej pani. Na parapetach są kwiaty. Sala jest mała, przytulna. Na 3 piętrze uczą się gimnazjaliści, jest także sala informatyczna.
     Do mojej klasy należy 15 osób (razem ze mną). Mamy bardzo fajną wychowawczynię. Uczymy się nie tylko z książek, ale korzystamy także z tabletów, laptopów. Wiemy, gdzie szukać różnych informacji. Nauczyciele bardzo się starają, żeby lekcje były ciekawe, na przykład na historii będziemy odtwarzać bitwę. Dostałem rolę wodza rzymskiego.
   Bardzo lubię moją szkołę, bo mogę w niej spędzać czas z kolegami i uczyć się nowych rzeczy.


 Einstein też potrzebował szkoły… 

   Lubię czytać o znanych ludziach, o tym, jacy byli, zanim stali się sławni. Bardzo podobała mi się książka „Einstein i machina czasu”, którą napisał Luca Novelli. Ciekawiło mnie, jakim uczniem był Einstein i jak wyglądała jego szkoła. 
   W szkole Einsteina uczyli się tylko chłopcy. Nauczyciele dużo wymagali od uczniów. Trzeba było być posłusznym, słuchać poleceń i wypełniać je. Kary za nieposłuszeństwo były bardzo surowe. Nauczyciel był autorytetem, nie można było wątpić w jego wiedzę i zadawać zbyt wielu pytań.                Z książki, którą przeczytałem wynika, że uczniowie musieli się bardzo dużo uczyć na pamięć, co nie podobało się Albertowi. Zainteresowani przedmiotami ścisłymi mieli jednak warunki, by je rozwijać. W szkole były laboratoria przyrodnicze. Chłopcy uczyli się też łaciny i języka greckiego. Musieli chodzić w mundurkach. W piątki, soboty i niedziele obowiązkowo uczestniczyli w defiladach. 
   Albert Einstein nie opuszczał lekcji i zanim skończył 15 lat opanował rachunek różniczkowy i całkowy. W szkole był najlepszy z matematyki, a jego wiedza wykraczała poza wymagania zawarte w programie. Rodzice z wyprzedzeniem kupowali mu odpowiednie podręczniki, aby mógł w czasie letnich wakacji je opanować. Uczył się dowodów matematycznych z książek, a jednocześnie tworzył nowe teorie, próbując je samodzielnie udowodnić. Wymyślił nawet własny sposób na udowodnienie twierdzenia Pitagorasa. 
   Nauczyciele nie lubili Einsteina, bo często wątpił w ich mądrość i zadawał trudne pytania. 

Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy… 

   Nie wiem, jak szkoła będzie wyglądać za sto lat. Może będzie to wielka latająca kula ze skrzydłami. Będą nią kierować specjalni piloci. Może nauczyciele będą mówili do uczniów z tablic multimedialnych. Nie będzie zeszytów i książek, tylko tablety i laptopy. 
   Na lekcjach historii dzieci będą przenosić się w czasie. By dowiedzieć się, jak przebiegała bitwa pod Grunwaldem, uczniowie przeniosą się do 1410 roku i w bezpiecznym miejscu będą obserwować wszystkie zdarzenia. Każdy będzie mógł porozmawiać z wybranym rycerzem, założyć zbroję czy spróbować dawnych potraw. Na lekcjach przyrody dzieci będą się zmniejszać do kilku milimetrów i przenosić do ciała człowieka. Na lekcjach fizyki będą wycieczki na różne planety. Na geografii uczniowie będą z bliska obserwować kratery, wulkany, gejzery. Na przerwie każdy będzie mógł się przenieść na wybrany stadion olimpijski albo do jakiegoś obiektu sportowego. 
   To będzie szkoła, w której nikt nie będzie się nudził.
                                           Moja szkoła
                                 Albert Einstein i jego świadectwo szkolne















Szkoła Borysa

piątek, 27 lutego 2015





Cześć to ja Borys


SZKOŁA ZA STO LAT


Szkoła za sto lat będzie latającym budynkiem, a dzieci zamiast książek będą nosiły na głowie hełmy, przez które do ich głów będzie wpływała wiedza. Szkoła będzie miała dwa reaktory, które będą zasilały całą szkołę. Dzieci będą wchodziły teleporterem. Zamiast nauczycieli będą roboty. Na wycieczki szkolne dzieci będą wyjeżdżały na inne planety oraz galaktyki. Będą leciały promem kosmicznym, aby zobaczyć ładne widoki i nauczyć się jakie planety krążą wokół Ziemii. Uczniowie na przerwach będą mieli zamiast telefonów urządzenia posiadające hologramy. Sprawdziany będą w oddzielnych pomieszczeniach aby dzieci nie odpisywały od siebie. Ściany będą dźwiękochłone żeby dzieci mogły mieć spokój i ciszę podczas nauki.


W nawiązaniu do drugiego mojego obrazka szkoła w przyszłości będzie pod wodą. Bieguny północny i południowy stopią się i woda powstała ze stopionego lodu zaleje całą kulę ziemską. Naukowcy wiedząc co się wydarzy zaprojektują bardzo pożyteczny wynalazek. Przy każdym domu ustawią puszkę, która będzie wytwarzała pole magnetyczne. Oddzieli ono wodę od powietrza. Dzieci i nauczyciele będą przechodzili tunelami. Będą mieli prąd z 199521 reaktorów. Wszystko będzie zmechanizowane, aby wejść do szkoły trzeba będzie dać rękę do skanera linii papilarnych. Drzwi się otworzą, potem trzeba będzie iść do windy poduszkowej i wjechać na piętro, na którym będą lekcje.


SZKOŁA HARR'EGO POTTERA


Budynek wyglądał jak średniowieczny zamek. Zamek był na wzgórzu. Zamek miał wiele wież. Każdy uczeń miał swoją sowę która przynosiła listy. Do pokoi wchodziło się przez magiczne schody, które cały czas się obracały. Aby wejść do pokoi trzeba było podać hasło. Uczniowie jedli w ogromnej stołówce, były tam cztery olbrzymie stoły, nad głowami uczniów fruwały świeczki. Zimą padał na dzieci śnieg, a w Hallowin latały dynie. Razem z uczniami posiłki jedli ich nauczyciele. Najlepsi nauczyciele siedzieli przy jednym stole. Dyrektorem szkoły był Brian Dumbledore. Przyjaciółmi Harrego Pottera byli Hermiona, Hagrid, Ron oraz Dumbledore. Jedną z większych tajemnic szkoły był trójgłowy pies chroniący kamienia filozoficznego.




MOJA SZKOŁA


Moja szkoła jest mała. Ma dwa kolory żółty i czerwony. Przy szkole mieszkają dwa psy dokł
adnie wilczury dokładnie suczki . Moja szkoła ma trzy piętra. Na parterze jest np. przedszkole, stołówka, pokój Pani dyrektor i sekretariat, sala do WF i przebieralnia na WF. Na pierwszym piętrze są klasy 1-3, świetlica młodsza i super duża kanapa. Drugie piętro to klasy do 4 do 6 oraz pokój nauczycielski. Trzecie piętro to ostatnie piętro uczą się tam gimnazjaliści. Bardzo lubię moją szkołę.





Szkoła Wiktora

Moja szkoła.

Chodzę do szkoły PSP5 w Sosnowcu.
Która znajduje się na ulicy Dziewiczej.
Ta moja szkoła jest prostokątna i nie zbyt duża.
Z zewnątrz wygląda tak jak różne figury, różnych kolorów.
W środku są duże klasy, na drugim piętrze jest aula nic wyjątkowego, wyjątkowi są tylko nauczyciele.
Którzy w bardzo fajny sposób prowadzą z nami lekcje.
Oprócz lekcji uczestniczymy w różnych np: kółko modelarskie, plastyczne, fotograficzne i kulinarne.
Jednym minusem jest mała sala gimnastyczna.
Ale może to lepiej bo wszyscy jeździmy na hale sportową i basen.
Jak na tak małą szkołę jest ona dobrze wyposażona mamy sale komputerowe, tablice interaktywne i wiele innych rzeczy do nauki

i zabawy.  


Moja szkoła za sto lat

Myślę, że moja szkoła za sto lat będzie większa, będzie miała boisko, basen a także korty tenisowe. Będzie to cudo architektury. Dojdą też nowi nauczyciele i nowi uczniowie, będą stosowane nowe metody nauczania. Dostaniemy nowe sprzęty np: komputery i więcej tablic interaktywnych. Będziemy nosić do szkoły tablety i komputery zamiast książek. Nauczyciele będą organizować nam różne wyjazdy zagraniczne do wielu państw, aby je bliżej poznać. Zamiast zielonych szkół będą organizowane wycieczki samolotem i helikopterem oraz balonem. W każdej klasie będzie pokój zabaw i doświadczeń różne studia i laboratorium. Dla naj zdolniejszych uczniów będą organizowane zajęcia w kosmosie. Dla tych którzy lubią sport -największa atrakcja „kosmiczne mecze piłki nożnej” (nie ma grawitacji). Super zabawa!!. Zajęcia będą odbywały się w formie hologramu. Zmienią się też tablice nie będzie trzeba nic pisać wystarczy coś powiedzieć, a tablica to sama zapisze. Każdy uczeń będzie miał swojego własnego robota, który będzie wszystko za niego nosił. Na holach będą relaksacyjne fotele z masażem i muzyką. Dostaniemy zegarki z GPS i internetem. W piwnicy będzie ogromne ZOO, na samej górze będzie wielkie kino. Po prostu XXII wiek.


Szkoła z książki „Mikołajka”

Szkoła Mikołajka to bardzo duży budynek, z ogromnymi klasami.
Za nią jest podwórko z dwoma drzewami, które rosną naprzeciwko siebie. Jest brzydka cała szara, zbudowana z dużych cegieł.
W klasach są małe ławki w których siedzi dwóch uczniów. Nauczyciele siedzą przy starym rozlatującym się biurku .Za którego rozdają kary uczniom (stanie w kącie i przepisywanie zdań).
W klasie Mikołajka  byli sami chłopcy jedyną dziewczyną była pani nauczycielka. Ogólnie słaba atmosfera. Szkolne atrakcje to - zimą rzucanie się śnieżkami, latem łapanie żab. PORAŻKA!!! Taka szkoła mi się nie podoba. Nie miałbym ochoty i chęci do niej chodzić.
Dziękuję.
 Poszukam sobie coś lepszego.
Mój wybór/ Moja decyzja.
Co będę się rozpisywał. Zobaczcie sami:






Szkoła Roksany

Witajcie! Chciałabym napisać o tym jak wygląda teraźniejsza szkoła a jak będzie wyglądać  (według mnie) w przyszłości. Zapraszam do czytania!
MOJA SZKOŁA
Moja szkoła jest kameralna. Ma ponad 30 sal. Na zewnątrz jest żółto-pomarańczowo-czerwona. Koło szkoły jest domek. Przy naszej szkole są 3 psy. Na przeciwko szkoły jest złomowisko. Przed szkołą mamy plac zabaw i małe podwórko. Na parterze jest przedszkole, na 1 piętrze klasy I-III, na 2 piętrze klasy IV-VI, a na 3 piętrze jest gimnazjum. Na 1 piętrze jest położona kanapa. W naszej szkole odbywają się różne konkursy. W szkole organizujemy bardzo ciekawe rzeczy takie jak: ping pong, mam talent, konkursy świetlicowe, wyjazdy itp. Do naszej szkoły chodzą uczniowie bardzo kreatywni i również mądrzy. W wiosnę co roku wyjeżdżamy na zieloną szkołę ja się tam bawię po prostu super. 
SZKOŁA ZA 100 LAT
Szkoła będzie mieć wielkie boisko i sprzęty do przeróżnych zabaw. Żeby dzieci ani nauczyciele się nie trudzili to zamiast schodów jest winda. W szkole dzieci żeby zapamiętać to idą do sali komputerowej i powtarzają na specjalnym programie. Szkoła będzie mieć pojedyncze ławki dlatego ,bo na sprawdzianach dzieci będą od siebie spisywać. Nauczycieli będzie w zależności o ilość klas. Szkoła będzie mieć cztery piętra, wielki basen i hale sportową. Do sali informatycznej każdy będzie musiał przynosić swój laptop. A jak dzieci wracają do domu to robot skanuje i widzi tych ludzi którzy odbierają dzieci:). A kiedy dziecko nie będzie chciało chodzić na poszczgólne zajęcia to gdy już się skończą robi zadania na tablecie. Robot który zostanie wyznaczony będzie prowadzić autobus szkolny. W jednej sali będą zdjęcia swoich zwierząt. A robot V-ector 99 będzie opiekował się dziećmi na świetlicy. Do szkoły można przynosić telefony, tablety, komputery, x-box 360 albo x-box one (będzie na to specjalne miejsce) itp.  Na lunch każdy rodzic ma obowiązek dać 2 kanapki, minimum 2 owoce i warzywa i 2 picia. Kiedy dziecko będzie nie grzeczne będzie musiało przepisywać 1000 razy to samo słowo które wyznaczy mu robot. Co  6 miesięcy będą organizowane wyjazdy nad morze i w góry. Roboty będą służyć do pomocy i do nauki. Gdy nastanie lato dzieci mają 3,5 miesięcy wolnego. Dzieci obowiązkowo muszą mieć czarne włosy. Dziewczynki mają być ubrane na czarno a chłopcy na szaro.
HOGWART
Hogwart to szkoła z książki Harry Potter autorstwa J.K. Rowling.
Hogwart to najsłynniejsza Szkoła Magii i
Czarodziejstwa. Znajduje się w zamku, który leży na skale
otoczonej jeziorem. Niedaleko jest Zakazany Las, do
którego nie wolno wchodzić i boisko do quidditcha.
Hogwart to "wielki i piękny" zamek, w którym są cztery
"domy" , wiele sal-klas, w których odbywają się lekcje i
wiele innych tajemniczych pomieszczeń. Dyrektorem
Hogwartu jest profesor Albus Dumbledore, a zastępcą
profesor McGonagall.

 
 

2 prezentacja


„Będę uczył się z przeszłości, żył teraźniejszością i ufnie patrzył w przyszłość."

czwartek, 26 lutego 2015



Karol Dickens „Opowieść wigilijna”

*
Moja szkoła znajduje się w Sosnowcu przy mało ruchliwej, ale wąskiej ulicy. Budynek ma trzy piętra i pomalowany jest na żółty, pomarańczowy i czerwono-bordowy kolor. Na parterze mieści się sekretariat, gabinet pani dyrektor, mała sala gimnastyczna, jadalnia, kuchnia i przedszkole.
Z parteru można przejść do szatni w piwnicy lub na pierwsze piętro schodami po prawej stronie, a na wyższe piętra po lewej. Na pierwszym piętrze słychać krzyk pierwszych, drugich i trzecich klas. Nad rozwrzeszczaną gromadą sale mają czwarte (w tym moja omega), piąta i szósta klasa. Nasze piętro ma najfajniejszy i największy hol, ale także, dla niektórych „pomieszczenie grozy” czyli pokój nauczycielski. Najwyższe piętro, królestwo gimnazjum, budzi pewien lęk. Ściany pomalowane są na ciemno zieloną barwę, wszyscy siedzą w klasach, a korytarze są puste. Na szczęście nie muszę tam często zaglądać, bo mam tam tylko informatykę, raz w tygodniu. Sale wyposażone są w komputery, niektóre w tablice interaktywne, a maluchy mogą się wyszaleć w specjalnej sali zabaw.
Moim rodzicom i mnie szkoła spodobała się od pierwszej wizyty, ponieważ w przeciwieństwie do innych jest mała. Mamy liczące niewiele osób klasy, dzięki czemu nauczyciele poświęcają każdemu więcej czasu. Jesteśmy zintegrowani, znamy się dobrze więc sobie ufamy i nie boimy się zostawiać swoich, nawet cennych rzeczy. Nie martwimy się o przemoc lub agresję. Starsi nie dokuczają młodszym. Panuje tu miła i przyjemna atmosfera.

*
Każdy uczeń ma inną wizję szkoły z przyszłości. Jaka jest moja?
Wyobraź sobie, wysoki zbudowany z luster weneckich wielki budynek. Nie musisz do niego jeździć samochodem czy autobusem, tylko teleportujesz się prosto z domu od razu na lekcje. Budynek otacza kolorowy ogród z roślinnością zebraną z całej galaktyki. W czasie przerw można w nim podziwiać florę i odpoczywać na świeżym powietrzu dostarczanym przez pompy, które wymyślono gdy poziom zanieczyszczenia zagrażał życiu ludzi i natury.
Znajduje się tu tylko szkoła podstawowa, nie ma gimnazjum ani liceum. Sale są małe i, mimo tego, że jest w nich mnóstwo elektroniki, bardzo przytulne. Każdy uczeń siedzi na masującym fotelu, który dopasowuje się do jego ciała. Nikt nie ma więc problemów z wadami postawy. Ławki nie są potrzebne, bo tablety unoszą się na odpowiedniej wysokości.
Klasy podzielone są według zainteresowań. Oprócz narzuconego programu każdy rozwija swoje hobby. Gdybym do niej chodziła moja klasa jeździłaby konno i zajmowała się hipologią.
Wiadomości przekazywane są, nie przez książki, tylko za pomocą wirtualnych tabletów-ekranów. Nauczyciele wyświetlani są za pomocą hologramu. Dzięki teleportom możesz widzieć na żywo rzecz, o której akurat się uczysz. Jeśli tematem lekcji jest Antarktyda każdy wpisuje adres, naciska guzik i znajduje się w wybranym miejscu. Mamy także możliwość przenoszenia się w czasie i oglądania historycznych wydarzeń. Wszystko to oczywiście nadzoruje nauczyciel i inni opiekunowie.  
Wszystkie te innowacje motywują dzieci do nauki i sprawiają, że szkoła nie wydaje im się taka „zła”.

*
Szkoła z książki, o której chcę napisać to uczelnia z okresu, kiedy polska była pod zaborami. Autorem książki jest Alfred Szklarski, a ona nosi tytuł Tomek w krainie kangurów”. Na pewno nikt z nas nie chciałby uczęszczać do tego gimnazjum, i to nie dlatego, że nie było elektroniki, wyjazdów na basen i wycieczek. Był to początek dwudziestego wieku, więc jeszcze nie było takich udogodnień. Był to okres, kiedy tak naprawdę nie było Polski. Dzieci i młodzież uczono tylko języka zaborców czyli w tym przypadku rosyjskiego. W szkole była surowa atmosfera, a uczniów karano za polską mowę i polskie tradycje. Nauczyciele nie byli sprawiedliwi i oceniali według pochodzenia i działalności rodziców. Dyrektor szkoły wyznaczał uczniów, których rodzice podkreślali swoje polskie korzenie, do gorszego traktowania. W szkole uczono fałszywej historii i błędnej geografii, aby uczniowie zapomnieli o przeszłości swojego kraju. Nagradzano lizusów i donosicieli.
W tamtych czasach sama szkoła wyglądała inaczej niż dzisiaj. Szkoły były podzielone na męskie i żeńskie. Sama książka niewiele mówi o wyglądzie budynku, rozmieszczeniu klas, dlatego postanowiłam poszukać informacji w innych źródłach, jak wyglądały szkoły na początku XX wieku. Budynki w tamtym okresie były szare, dlatego szkoła nie miała tak wesołych barw jak dziś moja. Wnętrza klas były również nudne i surowe. Brakowało śladów dziecięcej obecności. Najważniejszym miejscem była katedra, przy której siedział nauczyciel oraz duża, czarna tablica, gdzie odpytywano uczniów. Nauczyciel wywoływał uczniów nie po imieniu, lecz nazwisku. Ławki były drewniane, często niewygodne, a pulpity z miejscem na kałamarz. Zamiast rysunków i zdjęć uczniów wieszano portret cara, często nawet jego rodziny.

*
Wybrałam cytat z „Wigilijnej Opowieści” na tytuł, ponieważ uważam, że pasuje do napisanego przeze mnie tekstu. „Będę uczył się z przeszłości...” - na szczęście szkoła Tomka Wilmowskiego to już historia. „... żył teraźniejszością...” - bardzo podoba mi się moja szkoła i chciałabym by inni też mogli uczęszczać do niej. „... ufnie patrzył w przyszłość.”- mam nadzieję, że następne pokolenia będą miały wspaniałe szkoły.


Weronika G.


Nika Nikowa's Slidely by Slidely Slideshow

Moja szkoła Asia

Moja szkoła ma trzy piętra, parter i szatnię. Budynek jest pomalowany na cztery kolory: żółty, kremowy, bordowy i szary. Na placu szkolnym znajduje się plac zabaw dla przedszkola, zagroda i budy dla trzech psów. Są to trzy owczarki niemieckie, które bardzo lubię. Na parterze szkoły znajdują się: przedszkole, sala gimnastyczna, gabinet Pani Dyrektor, gabinet Pani Wice-Dyrektor, sekretariat, stołówka i kuchnia. Na ścianach korytarza wiszą dyplomy uczniów, którzy zdobyli nagrody w różnych zawodach sportowych. Na pozostałych piętrach są klasy i świetlice. Na świetlicy mamy różne konkursy i gry. Bawimy się patyczkami, z których tworzymy różne budowle i rzeczy np. zbroje, hełmy, kapelusze, piłki i tarcze. W naszej klasie jest piętnaście osób: osiem dziewczyn i siedmiu chłopców. Nasza wychowawczyni prowadzi z nami godzinę wychowawczą i uczy nas też języka polskiego. Każdego przedmiotu uczy nas inny nauczyciel. W szkole mamy organizowane różne wycieczki i co roku zieloną szkołę. W książce pod tytułem "Mikołajek" szkoła była bardzo duża i szara. Przed szkołą był wielki plac, na którym wszyscy bawili się. W szkole Mikołajka byli sami chłopcy. W książce zdziwiło mnie to, że klasa Mikołajka ma wychowawcę, który nie prowadzi z nimi lekcji. Wszystkie lekcje prowadzi jedna nauczycielka, która musi mieć nerwy ze stali. Chłopcy na lekcji wrzeszczą, biją się, kłócą i rzucają się na podłogę. Koledzy Mikołajka najbardziej bali się rozdania dzienniczków, ponieważ do nich były wpisywane oceny i opinie o uczniu. W książce pt. "Niesamowite przygody Marka Piegusa" opisana jest szkoła z lat 50 XX wieku. W tej szkole dyżurny nosił czerwoną opaskę na ramieniu, biurko nauczyciela nazywano katedrą, pisano piórem maczanym w kałamarzu. Na parapetach stały doniczki z begoniami. W klasie Marka byli uczniowie dużo starsi od niego. Nazywano ich "przerośniętymi". Nosili śmieszne przezwiska np. Zdeb, przerośnięty Pumeks, Buba I, Buba II. Mieli oni dziwne pomysły, kazali się golić dyżurnemu lub podpowiadać tajemniczymi znakami, które trudno było zapamiętać. Przerośnięci kazali do siebie mówić "proszę kolegi". Za sto lat nie będzie budynku szkoły. Dzieci będą uczyć się w domu na lekcjach on-line i przez skype. Nie będzie papierowych zeszytów ani książek. Książki i zeszyty będą interaktywne. Lekcje WF będą odbywały się w parku. Jeśli ktoś ma psa, będzie mógł go przyprowadzić i z nim ćwiczyć. Jeśli nie będzie pogody WF nie odbędzie się. Lekcje będą zaczynały się o 9.00 a kończyły o 13.00. W pierwszym dniu szkoły dzieci przyjdą do parku, tam gdzie będą odbywały się lekcje WF, aby się poznać.

Szkoły Mateusza

wtorek, 24 lutego 2015

Dziś chciałbym Wam opowiedzieć o mojej szkole, porównać ją z tą z przeszłości i  przyszłości.

          Chodzę do prywatnej szkoły podstawowej. Znajduje się ona w jasnym budynku, stojącym
przy bocznej, małej uliczce. Budynek ma 3 piętra. Szkoła jest czysta i zadbana. W piwnicy są szatnie, gdzie codziennie rozbieramy się po przyjściu do szkoły i ubieramy, wychodząc po lekcjach. Są tam jeszcze ławki, krzesła, różne rury i bojlery.
Na pierwszym piętrze znajdują się klasy młodsze. Moja klasa jest na drugim piętrze
na końcu korytarza. W szkole znajduje się również gimnazjum oraz przedszkole. Klasy są podzielone na grupy: alfa i omega, może być w nich maksymalnie 16 osób. Na parterze, tuż obok wejścia, jest sekretariat, gabinet dyrektora i stołówka. Na pierwszym piętrze jest świetlica klas młodszych, dzieci mogą się tam bawić i odrabiać lekcje. Pani organizuje im różne konkursy. Sala gimnastyczna jest mała. Na węższych ścianach sali są kosze do gry w koszykówkę i można ustawić tam bramki. Koło okien są drabinki. W rogu stoją materace i skrzynia, przez którą skaczemy. Na wf jeździmy też na halę i na basen. Na hali biegamy, gramy albo pan organizuje nam różne zabawy.
Kiedy jest ładna pogoda i ciepło, lekcje wf mogą być czasami na dworze. W szkole mamy bibliotekę, która jest bardzo mała, ale niedaleko jest duża gdzie chodzimy na zajęcia. W naszej szkole organizowane są fajne imprezy z okazji np. z Dnia Nauczyciela, Dnia Matki, itp.
Czasami jeździmy do kina, teatru, albo w inne miejsca, gdzie możemy się czegoś nauczyć np. jak się
kręci filmy, co to jest adaptacja. Mamy też dużo zajęć dodatkowych, można sobie z nich wybrać jedne albo więcej i się na nie zapisać. Nasza szkoła ma swoją stronę internetową na której można można pooglądać zdjęcia, poczytać różne ciekawostki i wydarzenia.  Na tej stronie mamy też dzienniczek.
  Nauczyciele są mili i pomagają uczniom. Lubię moją szkołę, bo nie jest zbyt duża i dlatego przytulna, czuję się w niej bezpiecznie. Atmosfera, która tu panuje jest bardzo ciepła oraz przyjazna.

       
    Moja szkoła wygląda inaczej niż ta opisana  w książce "Szatan z 7 klasy" Kornela Makuszyńskiego. Akcja powieści rozgrywa się przed II wojną światową w 1937 roku w Warszawie. Tu mieszka i chodzi do szkoły Adaś Cisowski. Szkoła Adasia to gimnazjum do której uczęszczali sami chłopcy.
W jego czasach nauczyciele siedzieli na katedrach, dziś są to zwykłe biurka z krzesełkami. Nauczyciele używali wskaźników. Szkoła była duża i trochę ponura. Na ścianach wisiały wielkie, czarne tablice, na których pisało się kredą. Było osiem klas. Uczniowie nie mieli tylu przyborów, jakich my używamy współcześnie. Na rogu każdego szkolnego stolika znajdowało się zagłębienie na kałamarz. Rzadko który z uczniów posiadał wieczne pióro. Większość z nich pisała w tzw. kajetach za pomocą jakiegoś ostrego narzędzia albo ptasiego pióra maczanego w atramencie. Teraz uczniowie posiadają różnorodne kolorowe przybory,  piórniki,  zeszyty i podręczniki. Chłopcy nosili swoje książki w teczkach. Uczniowie byli ubrani w jednakowe mundurki. Chodzili do szkoły nawet w sobotę. Adaś Cisowski odkrył metodę, którą posługiwał się profesor historii podczas egzaminowania uczniów. W dzisiejszych czasach nauczyciele nie używają raczej żadnych metod przy odpytywaniu uczniów. W gronie pedagogicznym było więcej mężczyzn. Ogólnie panowała surowa dyscyplina i raczej nie chciałbym chodzić do takiej szkoły.


Ciekawe jak będzie wyglądać szkoła w przyszłości, za 100 lat. Myślę, że będzie nowoczesna zarówno w środku jak i na zewnątrz. W takiej szkole będą tabletki wiedzy, dzięki który będzie można się szybko uczyć.
Tabletki będą miały różne smaki i kolory w zależności od przedmiotu. Niestety pigułki wiedzy będą bardzo drogie. Przy nauce będziemy korzystać z komputerów i podręczniki ani zeszyty nie będą już nam potrzebne.
Każdy uczeń będzie miał swojego laptopa. Nauczyciele będą robotami i będą przesyłać zadania przez internet. Na ławkach będą różne guziki do wysuwania komputerów  albo do składania ławki i wkładania jej do pudełka.
Szkolna biblioteka będzie wielka a półki będą miały dwa kilometry. Książki będą w wersji papierowej i elektronicznej. Książek nie będziemy wyciągać my tylko automat. Jeśli się nie odda książki w terminie zrobi się czarna i nie będzie można z niej skorzystać. Dopiero jak się ją odda będzie wyglądać tak samo jak wcześniej.
W placówkach szkolnych będzie specjalny robot sprzątający i naprawiający, który wyczuje wszystkie śmieci i uszkodzenia.  Nie będzie już sklepików, tylko automaty. W stołówkach będzie menu             z guzikami i jak naciśniemy ten guzik to robot przyjedzie z naszym zamówieniem.
Dzieci będą się uczyły poprzez gry edukacyjne oraz rozwiązywanie różnych krzyżówek i quizów. Bardzo ciekawe będą lekcje wf, za pomocą elektronicznych paneli będzie sobie można wybrać sport, stopień trudności i sprzęt na którym będziemy chcieli ćwiczyć. Niektóre sale gimnastyczne będą pozbawione przyciągania ziemskiego. Dzięki nowoczesnej technologii, na poszczególnych przedmiotach będzie można w różny sposób się uczyć, np na historii będziemy brać udział w wirtualnych bitwach historycznych. 
Szkoły będą miały czujniki anty pożarowe, antywłamaniowe a uczniowie nie będą mogli wnosić niebezpiecznych przedmiotów, czy np. narkotyków.
Szkoła za 100 lat będzie na pewno bardzo ciekawa, ja jednak bardzo lubię swoją szkołę i nie zamienił bym jej na żadna inną.


szkoła by Slidely Slideshow


Mateusz

Szkoły Ali

niedziela, 22 lutego 2015



SZKOŁA RÓŻNE OBLICZA

     Szkoła to nie tylko budynek. To także nie jest tylko miejsce, gdzie zdobywamy wiedzę. Szkołę tworzą nauczyciele i uczniowie. To oni decydują o tym, jaka będzie szkoła. To dzięki nim szkoła „żyje”. Szkoła jest ważna, bo w niej spędzamy dużo czasu i ważne jest, żeby chodzenie do niej sprawiało radość.

MOJA SZKOŁA

     Jestem uczennicą IV klasy Prywatnej Szkoły Podstawowej „Twoja Przyszłość” w Sosnowcu, przy ulicy Dziewiczej 41. Szkoła jest nieco oddalona od ścisłego centrum miasta i znajduje się przy mało ruchliwej ulicy. Moja szkoła to wolno stojący budynek, podobny do biurowca, pomalowany na żółto – czerwono. Do środka możną dostać się od strony podwórka, gdzie znajdują się dwa wejścia do budynku. Szkoła prezentuje się znakomicie. Z boku szkoły jest mały plac zabaw. Przy szkole jest małe, ale wystarczające na letnie zabawy podwórko. Szkołę pilnują trzy całkiem spore psy. Budynek ma trzy piętra. Każda kondygnacja ma inne przeznaczenie. Na parterze znajduje się sekretariat i gabinety dyrekcji szkoły. Część parteru zajmuje przedszkole. Na najniższej kondygnacji znajduje się też kuchnia i stołówka dla dzieci, które jedzą obiady w szkole. Ja z niej nie korzystam, ponieważ nie lubię jeść. Natomiast chętnie w pierwszej i drugiej klasie od pani Wioli kupowałam słodkie bułki. Pani Wiola jest niezawodna w takich sytuacjach, gdy nie zabrało się z domu drugiego śniadania lub nie ma się swojego picia. Na parterze znajduje się jeszcze mała sala gimnastyczna. Naprzeciwko sali gimnastycznej jest pomieszczenie, gdzie przebieramy się w stroje gimnastyczne. Na pierwszym, drugim i trzecim piętrze znajdują się klasy. Na pierwszym piętrze zajęcia mają uczniowie klas pierwszych i drugich. Moja klasa jest na drugim pietrze i znajduje się na końcu korytarza. Tu także mają swoje sale uczniowie z V i VI klasy. Korytarz jest dość wąski, a wzdłuż niego, po obu stronach znajdują się drzwi do klas. Na drugim piętrze jest też otwarta sala, na której odbywają się uroczystości szkolne. Trzecie piętro zajmują gimnazjaliści. Tam jest też biblioteka oraz pracownia informatyczna, z której korzystają wszyscy uczniowie. Na najwyższym poziomie znajduje się jeszcze pracownia biologiczna. Natomiast w przyziemiu szkoły są szatnie dla uczniów całej szkoły. W mojej szkole nie ma windy. Na każdą kondygnację prowadzą schody, które znajdują się z dwóch stron korytarza. Schody wyłożone są chodnikiem.

     Moja szkoła nie jest duża. Klasy liczą do szesnastu uczniów. Tu wszyscy się znają i nikt nie jest anonimowy. Kameralność wpływa też na miłą atmosferę i większe poczucie bezpieczeństwa. W mojej szkole są organizowane spotkania świąteczne, które pozawalają nam się lepiej poznać. Ja bardzo lubię swoją szkołę i klasę, do której chodzę. Moja klasa jest zawsze głośna i cały czas coś się w niej dzieje. Nigdy z moimi koleżankami i kolegami się nie nudzę.

SZKOŁA INNEJ

     Oprócz szkół „zwykłych” są jeszcze szkoły integracyjne, czy szkoły z oddziałami integracyjnymi, w których z dziećmi zdrowymi uczą się dzieci z różnymi problemami zdrowotnymi. Tu każdy ma coś do zaoferowania. Dzieci z problemami obserwują dzieci zdrowe, a dzieci zdrowe uczą się od dzieci chorych, że pomimo wielu ograniczeń można cieszyć się życiem. Budynek takiej szkoły nie różni się od budynku zwykłej szkoły, chociaż najlepiej gdyby w takiej szkole były podjazdy i windy. Takie podjazdy i windy właściwie powinny być w każdej szkole, bo zawsze może pojawić się uczeń, który będzie ich potrzebował. Taką szkołą jest szkoła przedstawiona w książce „ Żółte kółka. Mam na imię Inna” Elizy Piotrowskiej. Akcja książki rozgrywa się głównie w szkole. Jest to szkoła podstawowa. W szkole tej są klasy oraz korytarz, na który dzieci wychodzą w czasie przerw. W szkole jest też szatnia dla uczniów. Cała szkoła wydaje się duża i przestronna. Przy szkole znajduje się duże boisko, gdzie dzieci spędzają czas wolny. W klasie dzieci mają różne przezwiska związane z ich charakterem, umiejętnościami czy wyglądem. W nowym roku szkolnym do klasy przychodzi dziewczynka, która różni się od pozostałych dzieci, gdyż ma zespół Downa. Nowa uczennica dostaje przezwisko Inna. Z dziewczynką na lekcji przebywa jej opiekunka. Dzieci lubią Inną, chociaż nie zawsze ją rozumieją. Uczniowie z tej szkoły wspólnie chodzą na zajęcia na basenie. Niestety Inna nie zostaje w tej szkole i w kolejnym roku szkolnym musi pójść do specjalnej szkoły. Szkoda, że w tej szkole nie udało się stworzyć odpowiednich warunków dla wszystkich uczniów.

SZKOŁA ZA STO LAT

     Szkoła moich marzeń, to pewnie szkoła, która będzie za 100 lat. To szkoła dla wszystkich dzieci. Szkoła będzie w kształcie kuli, jak nasza planeta. Wewnątrz kuli będzie otwarta przestrzeń, gdzie będzie widać przez przeszklony dach niebo. Naokoło wznosić będą się sale. Drzwi do wszystkich pomieszczeń otwierać będą się na fotokomórkę. W klasach ławki i krzesełka będą same dostosowywać się do potrzeb dziecka, a tablica będzie słuchać głosu nauczyciela. W szkole za sto lat będzie też hotel dla zwierząt uczniów. Każdy uczeń będzie mógł przyjść ze swoim pupilem do szkoły i zostawić go w hotelu. W czasie przerw będzie można odwiedzać swoje zwierzątka. To szkoła, do której nie trzeba będzie dźwigać ciężkich plecaków, ponieważ cały materiał będzie w pamięci komputera wbudowanego w blat biurka. Jeżeli ktoś będzie chory, to nie będzie miał zaległości, ponieważ będzie mógł brać udział w lekcji przy pomocy specjalnego programu komputerowego. W szkole będzie specjalna sala gimnastyczna, gdzie nie będzie silnej grawitacji, dzięki czemu możliwe będzie unoszenie się nad podłogą. To będzie kosmiczna sala nauki latania. W magicznej szkole będzie też stołówka, a właściwie restauracja gdzie uczniowie będą mogli zamawiać jedzenie jakie tylko chcą. Na najwyższym piętrze będzie znajdować się świetlica, skąd dzieci będą podziwiały wszechświat. W środku budynku specjalny pojazd rozwozić będzie dzieci do klas. W tej szkole  będzie miejsce również dla Innej.



Szkoła według Julii

sobota, 21 lutego 2015

         
                                                    

                                            Moja szkoła

    Moja szkoła jest ciekawym miejscem. Lubię tam przebywać i spotykać się z koleżankami. Budynek szkoły jest kolorowy. Ma aż trzy kolory: pomarańczowy,czerwony i jasno-żółty. Obok budynku, przy bramie, jest plac zabaw. Po prawej stronie rosną zielone drzewa i krzewy, rosną tam też kolorowe kwiatki. Obok kwiatów znajduje się kojec z owczarkami, które  wabią się Sara, Kora i Tajson i są koloru czarno - brązowo- białego. Wewnątrz szkoły, na parterze, znajduje się kuchnia Pani Wioli, jadalnia, przedszkole i przede wszystkim "centrum dowodzenia" czyli gabinet Pani Dyrektor. Na pozostałych trzech piętrach znajdują się sale lekcyjne wyposażone w brązowe ławki i krzesła. W salach są oczywiście tablice interaktywne lub zwykłe, szafy, a także biurko nauczyciela. Ściany są ozdobione różnymi kolorowymi dekoracjami. Oprócz sal lekcyjnych mamy także dwie świetlice, salę gimnastyczną, salę zabaw i pracownię komputerową.   Ja najbardziej lubię spędzać czas w mojej klasie, czyli w czwartej omega.
 Na przerwach mogę tam rozmawiać  z koleżankami o filmach, grach i książkach. Czuję się tam bezpiecznie. W naszej szkole panuje miła atmosfera.
      

                                            Szkoła za 100 lat

    Za sto lat prawdopodobnie nie będzie szkół, ponieważ każde dziecko będzie otrzymywało zaraz po urodzeniu naszyjnik z mikrochipem wiedzy. Naszyjnik ten będzie powiększał się wraz z wiekiem. Ponieważ dzieci nie będą musiały się uczyć, bo cała wiedza będzie w naszyjniku, będą spotykały się w szkole dla zabawy. Wszyscy uczniowie i nauczyciele będą przylatywali statkami kosmicznymi, a na wycieczki klasy będą latały na Marsa lub Wenus. W pobliżu szkoły będzie kosmiczny plac zabaw, na którym wszystko będzie latało. Nie będzie oczywiście książek i zeszytów, będą tylko komputery i tablety. Wszyscy będą mogli się łatwo ze sobą porozumiewać za pomocą urządzeń elektronicznych. Taka szkoła podobałaby się wszystkim.

                                       Szkoła Mikołajka

    Szkoła do której chodził Mikołajek nie spodobałaby się nikomu, ponieważ było tam dużo kar nieprzyjemnych dla uczniów. Trzeba było na przykład przepisywać jedno zdanie sto razy i stać w kącie. Niektórzy nauczyciele byli bardzo surowi i nieuprzejmi, jak na przykład wychowawca Mikołajka Rosół. Na lekcjach uczniowie się wygłupiali, a na przerwach bili, a bójki nie są przecież rozwiązaniem problemów. Na lekcjach powinien panować spokój, a chłopcy  ciągle hałasowali utrudniając nauczycielowi prowadzenie lekcji.  W mojej szkole kary są łagodniejsze, a nauczyciele sympatyczniejsi.

                                    Szkoła Żeromskiego

    Chciałabym  opisać jeszcze jedną dziwną szkołę, którą widziałam w Kielcach. Rodzice często zabierają mnie na wycieczki do różnych miast Polski i "ciągną" mnie po muzeach w których muszę           " podziwiać" dzieła sztuki. W ubiegłe wakacje byliśmy na wycieczce w Kielcach, gdzie zwiedzaliśmy między innymi Muzeum Stefana Żeromskiego - polskiego pisarza. Zobaczyłam tam salę lekcyjną oraz dokumenty z czasów nauki w gimnazjum Stefana Żeromskiego czyli z lat 1874-1882. W klasie znajdowały się drewniane szkolne ławki koloru czarnego z pulpitami, w których były otwory na szklane
kałamarze. Na pulpicie leżały prawdziwe ptasie pióra, które maczano w atramencie i nimi pisano. Przed ławkami, na podwyższeniu, było biurko nauczyciela, a na nim znajdował się "Dziennik" i metalowy dzwonek , którym nauczyciel ogłaszał koniec lekcji. Obok biurka stało duże liczydło, a przy nim czarna tablica. Na ławkach uczniów leżały drewniane tornistry i piórniki. Takie tornistry musiały być ciężkie!!! Chłopcy, bo była to szkoła tylko dla chłopców, musieli chodzić do szkoły w czarnych mundurkach. I było tam coś co mnie bardzo zdziwiło. Na biurku nauczyciela leżał kij do bicia niesfornych uczniów - podobno nazywał się dyscyplina.

             CZY CHCIELIBYŚCIE CHODZIĆ DO TAKIEJ SZKOŁY???

                                                BO JA NIE !!!











                       

Jak to kiedyś bywało w szkole - opowiada Kajtek.

    Została zadana mi praca domowa. Polega ona na tym aby dowiedzieć się jak kiedyś wyglądała szkoła. Ale zanim zacznę opowiadać, jak to było kiedyś, napiszę Wam
jak to jest dzisiaj.
    Jest rok 2115. Wstaję rano, jem śniadanie portal jest już przygotowany do przeniesienia mnie do szkoły. Tam czekają na mnie koledzy i nauczyciel - robot (uczy on wszystkich przedmiotów szkolnych, jest naszym wychowawcą i opiekunem). Każda klasa
ma swojego nauczyciela. Miejsce, w którym się uczymy jest nowoczesne. Każdy uczeń posiada biurko z wbudowanym dotykowym komputerem, który służy jako zeszyty
i książki jednocześnie . Dla nas zielona szkoła to nie problem ponieważ klasa(jako pomieszczenie) umie się przemieszczać z bardzo dużą prędkością(zamienia się w kulę
i odlatuje tam gdzie trzeba np.: na Mount Everest czy do Tokio, wszędzie gdzie Ci się zamarzy). Roboty przekazują wiedzę o świecie zabierają nas dokładnie w miejsca,
o których właśnie się uczymy. Gdy chcemy dowiedzieć się jak zatonął Titanic, to nasz wychowawca zabiera nas w głębiny oceanu, dokładnie tam gdzie leży wrak opisując
w szczegółach całe zatonięcie. Bardzo często wędrujemy po ludzkim organizmie, ucząc się jak on działa. Sala zmniejsza się do rozmiarów ziarenka grochu i wchodzimy bezpośrednio do ludzkiego ciała obserwując jak działają poszczególne narządy wewnętrzne. Dzięki temu ludzie żyją dłużej i medycyna jest coraz lepsza.
   Zapytałem moją babcię jak wyglądała jej szkoła. Opowiedziała mi jak było w czasach kiedy ona się uczyła. Dowiedziałem się wielu zaskakujących rzeczy.
Po pierwsze nauczycielem była osoba i do każdego przedmiotu był inny nauczyciel.
Po drugie klasy były liczniejsze niż nasze. Każdy z uczniów miał przybory szkolne takie jak pióro, ołówek i kredki, pisali w zeszytach i uczyli się z książek. Niekiedy mogli używać internetu. Do szkoły jeździli takim czymś jak samochód. Biegali i wykonywali różne trudne ćwiczenia i to nazywali wychowaniem fizycznym!!!!!!!
Na wf-ie rozgrzewka jest bardzo prosta, najpierw rozgrzewa się głowę a potem resztę ciała. Ćwiczenia główne są ciekawe, zawsze jest co innego, raz jest koszykówka a niekiedy zbijak, i każdy ćwiczy to co lubi najbardziej.
   Najciekawsze są zajęcia z przyrody, fizyki i chemii. Wszyscy sami wykonujemy doświadczenia w pełni wyposażonych laboratoriach(czasami bezmyślne pomysły przychodzą nam do głowy). W szkole mamy praktycznie wszystko co nam potrzebne.
W starszych klasach prawdopodobnie będziemy latać w kosmos.
   Na strychu mojej babci znalazłem skrzynie, w której, jak ona twierdzi, były książki.
No i znalazłem kilka fajnych i ciekawych tytułów. Parę tytułów mnie zainteresowało. „Mikołajek” Rene Goscinny jest jedną z nich, i tam jest opisane dokładnie tak jak mówiła moja babcia, są pióra i ołówki no i kredki, samochody i wiele innych ciekawych rzeczy. Na przykład ludzie mówili w różnych językach w przeciwieństwie do dnia dzisiejszego, gdzie porozumiewamy się wszyscy jednym językiem.
   Następną książkę, którą wyciągnąłem jest „Akademia Pana Kleksa” Kornela Makuszyńskiego. Była tam opisana szkoła sto razy śmieszniejsza niż jakiekolwiek znane mi do tej pory. Szkoła mieściła się na końcu „pysznej” ulicy Czekoladowej. Trzypiętrowy budynek otoczony jest ogromnym parkiem i wysokim ceglanym murem.
Mur ma niezliczoną ilość drzwi, które są drogami do różnych bajek.
W tej akademii uczy się dwudziestu czterech chłopców tylko na pierwszą literę alfabetu
w imieniu czyli A. Budzenie rozpoczynało się i kończyło bardzo szybko dokładnie o piątej, Mateusz(czyli gadający ptak pana Kleksa) otwierał śluzy mieszczące się na suficie
z lodowatą wodą która po kroplach spadała dzieciom dokładnie na nosy. To była całkiem nie zła szkoła tylko ja nie mógłbym się tam uczyć bo zaczynam się na literę K lecz moja siostra załapała by się.
   Nie mogłem uwierzyć, czytając „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren, że po drugiej wojnie światowej w Szwecji, dzieci z całej wioski uczyły się w jednej klasie. Choroba pani sprawiła, że dzieci miała wolne. Klasa ogrzewana była piec em kaflowym. Dzieci siedziały w ławkach w których wyciętych był otwór na kałamarz z atramentem. Pisano stalówkami a dzieci miały poplamione palce.
   Bez względu na to, w której epoce są dzieci, zawsze lubiły swoje towarzystwo, zabawy
i przyjaźniły się ze sobą.
Dzieci zawsze chodziły do szkoły, zdobywały wiedzę i były ciekawe świata.

Nagle coś mnie dotknęło!
- Kajtek wstawaj do szkoły – usłyszałem głos mamy. I okazało się, że to wszystko to był tylko sen.

Kajtek

Szkoły Wojtka

piątek, 20 lutego 2015

Witam! To ja Wojtek.  
Na początku opowiem Wam o mojej szkole.
     Jestem uczniem szkoły prywatnej w Sosnowcu. Budynek mojej szkoły jest mały, ale bardzo kolorowy. Przed nim jest mała przestrzeń z placem zabaw, tam można w ciepłe dni wyjść  i bawić się na świeżym powietrzu. W szkole są bardzo małe klasy. Ale nie ma tam tłoku, bo jest mało uczniów. Oprócz uczniów z podstawówki uczą się również w tym samym budynku gimnazjaliści i przedszkolaki.
  Mamy też stołówkę, siłownię, bibliotekę, salę zabaw, laboratorium przyrodnicze i pracownię komputerową. Na drugim piętrze jest duży hol, na którym organizowane są różne uroczystości i na nim też bawimy się na przerwach.
      W szkole są organizowane kółka zainteresowań. Uczniowie mogą wybrać, na które kółko chcą chodzić. Ja na przykład chodzę na kółko informatyczno-fotograficzne i kucharskie.
     Czasami wyjeżdżamy na ciekawe wycieczki szkolne i co roku na Zieloną Szkołę, gdzie bawimy się i uczymy w pozaszkolnych warunkach.  
     Nasza klasa jest pomalowana na zielono i żółto, jest tam 8 ławek. Mamy telewizor, białą tablicę, po której piszemy zmazywalnymi  pisakami  i gigantyczną tablicę korkową,  gdzie  wieszamy  prace plastyczne. Nasza klasa ma szczęście, bo mamy fajnych nauczycieli, ale najlepsza jest nasza wychowawczyni. Lekcje są bardzo ciekawe i czasami zabawne. W szkole obowiązuje punktowy system oceniania. Nauczyciele wpisują punkty i informacje do internetowego dzienniczka.


     Bardzo lubię moją szkołę, choć dużo czasu trzeba spędzać na nauce i przygotowaniu do sprawdzianów. No, ale taki los uczniów. Chciałbym tylko, aby cofnięto zakaz grania na urządzeniach elektronicznych, bo ja to uwielbiam.

Chciałbym teraz napisać o szkole, która była opisana w książce.
     Zastanawiałem się, czy opisać akademię Pana Kleksa z książki J. Brzechwy czy Hogwart z książki J. K. Rowling. Bardzo chciałbym chodzić do akademii Pana Kleksa, ale moje imię nie zaczyna się na „A”. O magicznej szkole marzył mój starszy brat.
    Zdecydowałem się, że opiszę szkołę z komiksu „Tytus, Romek i A ‘Tomek  księga XIV” Henryka Jerzego Chmielewskiego.
Romek i A ‘Tomek zbudowali szkołę dla Tytusa, aby go tam dalej uczłowieczać. W szkole były rozmaite wynalazki. Stanie w kącie zastępowała ławka-trząsadełko, którą uruchamiał za karę nauczyciel. Mundurki szkolne wmontowane miały przyspieszacz myśli, sygnał dźwiękowy, pochłaniacz dwójek i antenę do komunikacji z nauczycielem. Zamiast butów obowiązkowe były wrotki o napędzie odrzutowym.
    Budynek szkoły przypominał skorupę ślimaka. W środku znajdowało się kino oświatowe, basen, sala gimnastyczna, 5 klas i duży bufet. W szkole była również maszyna o nazwie „Elektroabecadłowpychogłów”. Jej działanie polegało na tym, że uczeń pisał na pulpicie wyraz, a na ekranie pokazywał się jego obrazek. Kiedy wyraz napisany był z błędem - nic się nie wyświetlało. Napisanie na pulpicie Elektroabecadłowpychogłowu czegoś brzydkiego, na przykład „Romek jest głupi”, powodowało unieruchomienie ucznia i zbicie go za karę po tyłku.
     Myślę, że kilka z tych urządzeń przydałoby się w naszej szkole.

Na koniec chciałbym napisać o moim wyobrażeniu szkoły za 100 lat.
    Według mnie, szkoły za 100 lat będą bardzo nowoczesne i zautomatyzowane. Zamiast nauczycieli będą uczyć roboty. Zamiast siedzieć i czytać, to co jest zawarte w podręczniku, uczniowie dzięki specjalnym maszynom będą otrzymywać wiedzę prosto do mózgu. Nikt nie będzie umiał pisać ręcznie, bo wszyscy będą to robić na komputerach. Nie trzeba też będzie znać zasad ortografii i interpunkcji.
    Zamiast klas powstaną pracownie lub laboratoria, przeznaczone do eksperymentowania.  W nich będą nowoczesne monitory, komputery, robo-nauczyciele i krzesła z wmontowanymi maszynami do automatycznej nauki. 
    Uczniowie sami będą wybierać zajęcia, które ich interesują. Rodzice będą mogli na filmie oglądać to, co robią ich dzieci. 
   Zamiast ocen uczniowie będą dostawać „punkty doświadczenia” na specjalną kartę magnetyczną. Im więcej dana osoba będzie ich miała, tym więcej będzie miała możliwości i praw w szkole.
   Zamiast wyjeżdżania na wycieczki, uczniowie będą oglądać w wirtualnej rzeczywistości miejsca, które chcieliby zobaczyć. Zielona szkoła będzie się odbywać na Marsie lub Księżycu.

 Sam nie wiem, która z opisanych szkół jest najfajniejsza. Ja lubię moją szkołę!



PREZENTACJA MOICH OBRAZKÓW DOTYCZĄCYCH POSTA




Szkoły według Mai...

środa, 18 lutego 2015

           Dzisiaj napiszę o szkołach, a zacznę od opisu szkoły, do której chodzę.
  Moja szkoła z zewnątrz wygląda jak zwykły kolorowy blok, ale jest to szkoła.
Przy wejściu jest dzwonek do  drzwi. Stołówka znajduje się na parterze. Są tam też dwie toalety,  sekretariat szkolny  i gabinet Pani Dyrektor. Na końcu korytarza jest przedszkole, do którego chodzą najmłodsi uczniowie naszej szkoły. Zaraz obok są schody, które prowadzą  do szatni  i na wyższe piętra.W szatni każda klasa ma swoje szafki na ubrania, to tam kierujemy swoje kroki, po przyjściu do szkoły.  Pierwsze piętro jest  królestwem klas od jeden do trzy.  Znajduje się tam jeszcze świetlica, toalety i sala zabaw. Drugie piętro jest trochę inne, jest tam duży hol, na którym odbywają się różne uroczystości np. przedstawienia, gale itp.
Klasy połączone są ze sobą korytarzem. Na tym piętrze  mają zajęcia głównie uczniowie klas 4-6, ale jest też jedna klasa trzecia, pokój nauczycielski i oczywiście  łazienka. Ostatnie trzecie piętro to piętro gimnazjum  i nie znam go zbyt dobrze, ale wiem, że jest tam sala informatyczna,  a korytarz jest trochę wąski.W mojej szkole jest jasno i kolorowo. Moim zdaniem dzięki temu jest tam ładnie i przytulnie.
                      To już było wszystko o mojej szkole, ale teraz opisze szkołę z książki ,,Mikołajek".

     Szkoła Mikołajka była trochę inna od tych, które są dzisiaj była starsza wolne było tylko w czwartki, ferie, święta i wakacje. A my mamy wolne w sobotę, niedziele, ferie, święta i wakacje. Nauczyciel, który uczył był tylko jeden, a z wychowawcą nie było zajęć. Pilnowali tylko uczniów na ,,Pauzie'' czyli na przerwie. Szkoła była tylko dla chłopców. (Dziewczynki chodziły do innej szkoły.)  Do jednej klasy, chodziło 32 chłopców. Mieli lekcje prawie takie jak my tylko, że oni uczyli się arytmetyki a my nie. Kiedy dzieci się nie słuchały, musiały przychodzić w czwartek do szkoły. Koniec opisu szkoły Mikołajka teraz napisze co mim zdaniem będzie w szkole za 100 lat.

    Za 100 lat szkoła będzie niebiesko-biała i może unosić się w powietrzu. Nie będzie książek, tylko wirtualne przedmioty przypominające tablet. Nauczycielami będą roboty, a zamiast ławek siedzieć się będzie na piłkach do siedzenia. Przedmioty szkolne będą zupełnie inne niż dziś,  dojdzie nie tylko robotyka, ale dużo innych, bo za sto lat będą inne potrzeby. Myślę, że jak będzie ciepło na przerwach dzieci będą wychodzić na dwór. Lekcje przyrody prowadzone będą zawsze na dworze.
         To będzie opis szkoły z książki ,,Ania z Zielonego Wzgórza''.
Budynek tej szkoły był stosunkowo niski, pobielony i miał duże szerokie okna. Sale urządzone były wygodnie, ale staro modnie. Na otwieranych klapach ławek były  różne symbole, inicjały i hieroglify.Szkoła znajdowała się niedaleko strumienia, w którym dzieci chłodziły swoje mleka, żeby do obiadu zostały zimne i nie kwaśniały. Szkoła była oddalona od drogi. za nią rozpościerał się ciemny las jodłowy. Przez okno było widać ,,Jezioro Lśniących Wód''. Do szkoły Ania szła przez Aleję Zakochanych, Pole pana Barry'ego obok jeziora Starych Wierzb, za jeziorem rozpościerała się Dolina fiołków i Ścieżka Brzóz.
Dziś do szkoły wożą nas rodzice. Cóż takie czasy:-D. Sądzę, że do szkoły Ani  z Zielonego Wzgórza chodziło się bardzo przyjemnie.
 
                         

Plakat dla Jakuba od Andrzeja Maleszki

czwartek, 12 lutego 2015

Koleżanki i Koledzy,

  Polecałem Wam ostatnio do przeczytania książki Andrzeja Maleszki z serii „Magiczne drzewo”.
  
   Zdecydowałem się napisać do mojego ulubionego autora maila. Opowiedziałem mu o tym, co mi się podoba w jego książkach. Nie sądziłem jednak, że dostanę odpowiedź.
  
    Wczoraj ogromną radość sprawił mi list od Wydawcy książek Andrzeja Maleszki, który wysłał  mi też plakat „Cień smoka” ze specjalną dedykacją autora dla mnie.

    Zobaczcie J))))  Pozdrawiam Was i do zobaczenia w szkole:)))
                                                    
                                                          Jakub



Wskazówki - zadanie o szkołach

poniedziałek, 9 lutego 2015

Tytuł zadania: Szkoła - różne oblicza. 

Objętość postu: przynajmniej 38 zdań (łącznie). 

Zawartość: 
- opis mojej szkoły; 
- opis szkoły z książki 'Mikołajek' (+2p - z innego utworu); 
- jak będzie wyglądać szkoła za 100 lat. 
W treści musi dominować opis. Nie pamiętasz, co ma się znaleźć w opisie? Kliknij TUTAJ.

Na kartkach A4 należy wykonać 6 ilustracji do treści wpisu (samodzielne ich umieszczenie w poście jako pokaz slajdów +5p.). 
Przy wykonywaniu ilustracji pamiętaj, żeby były one kolorowe i wyraziste, używaj pisaków, kredek (ale nie suchych pasteli, bo się to potem źle skanuje!), wyklejaj elementy. Możesz je częściowo stworzyć komputerowo. Jeśli sam potrafisz skanować i tworzyć pokaz slajdów, to oczywiście możesz to zrobić :) Jeśli nie potrafisz, to przynosisz mi gotowe 6 ilustracji do szkoły.

Ocena 25p. (+4p. dojrzałość stylistyczna i językowa). 
Co oznacza "dojrzałość stylistyczna"? To brak powtórzeń w zdaniach, bogate słownictwo, poprawnie zbudowane zdania, używanie zdań złożonych, nierozpoczynanie zdań od spójników (np. ale, więc, dlatego...), stosowanie wielu przyimków (pod, nad, obok, w....), łączenie logiczne zdań przy pomocy przysłówków (czyli takich zwrotów: następnie, potem, również...).

Zadanie zostało zadane 28.01. Zadanie będzie oceniane 27.02.

UWAGA!
1. Nie masz w domu dostępu do komputera i internetu? Wykonaj zadanie w zeszycie. W szkole przepiszesz swoje zadanie na blog, korzystając z komputera w pracowni informatycznej :)
2. Sprawdzaj sam swoją pisownię - korzystaj ze Słownika Języka Polskiego (kliknij TUTAJ).

Powodzenia!!

Moje podwórko

Wowa


 
FREE BLOG TEMPLATE BY DESIGNER BLOGS