Spotkanie z magiczną istotą

sobota, 31 października 2015

Witajcie!
   Mam na imię Sajsaj. Mieszkam w dziupli wielkiego drzewa, które stoi w samym środku Baśnioboru... Jestem wysoka, mam czerwone usta i piękne brązowe oczy. Mam długie czarne włosy, które sięgają mi aż do stóp. Nosze długą szatę i chodzę boso jak każdy czarodziej lub czarodziejka. Zawsze noszę ze sobą moją magiczną laskę, gdyż na jej czubku znajduje się czarodziejska bordowa
kula, która umożliwia mi czarować.  Co dzień latam na lekcje magii do Mistrza.
 
  Gdy tylko jasne promienie porannego słońca  dotknęły moich policzków, szybko wstałam i żwawo poleciałam do jadalni zjeść śniadanie. Spieszyłam się, gdyż musiałam lecieć do Mistrza na lekcję. W lesie tego dnia było bardzo ciemno i duszno, dlatego chciałam wybrać drogę pomiędzy chmurami, lecz tam jest za zimno. Skutek był taki, że leciałam nad gąszczem, który tworzył las. W czasie lotu nagle zauważyłam rannego lemurka. Próbowałam  do niego podlecieć, ale  zatrzymywała mnie niewidoczna, magiczna  barier. Starałam się ją przekroczyć, lecz uderzała mnie mocno, za każdym razem coraz mocniej. Nie wiedziałam co mam zrobić, czułam się źle w tej sytuacji.              
                     

    W tym momencie przypomniało mi się, jak pewnego dnia Mistrz opowiadał mi o siłach, które wytwarzają tego typu magię. Mówił, że nie można ich przekroczyć, gdy jest się zdenerwowanym, a ja czułam gniew i złość, ponieważ zwierzątko cierpiało, a ja nie wiedziałam jak mu pomóc. Uspokoiłam się i podleciałam do lemura bez trudu. Zwierzę leżało bezwładnie dysząc ciężko. Od razu zauważyłam, że ma wysoką gorączkę, a łapa jest poważnie złamana.                            


  Czułam złość i smutek, złość, ponieważ czarodziej chciał go zabić, a smutek dlatego, że prawie mu się to udało. Delikatnie dotknęłam łapki zwierzątka, a że złamanie było otwarte, a że złamanie było otwarte, musiałam wyczarować gumowe rękawiczki jednorazowe, spirytus oraz gaziki. Wyczarowałam także plastikową belkę i nożyczki. Dokładnie obejrzałam złamanie, troskliwie i ostrożnie przeczyściłam ranę, gdyż inaczej mogłoby dojść do zakażenia. Nożyczkami szybko wycięłam długi pas mojej szaty. Jest ona wykonana z materiału o właściwościach leczniczych. Usztywniłam łapę ciasno przywiązując ją do plastikowej belki. Wyczarowałam latający dywan i szybko zabrałam lemura do szpitala. Obiecałam mu, że będę go odwiedzać.


   Z dnia na dzień lemurek czuł się lepiej. Złamana łapa powoli zrastała się, a rana zagoiła się dokładnie i pozostawiła po sobie małą  bliznę. Gdy lemur wyszedł ze szpitala często odwiedzał mnie w mojej dziupli.

Asia



1 komentarz:

  1. Brakuje interpunkcji w komiksach oraz w zdaniach złożonych. +1,5 za opis przeżyć.

    OdpowiedzUsuń

 
FREE BLOG TEMPLATE BY DESIGNER BLOGS