Jej podwórko jest duże, porośnięte gęstą trawą i stokrotkami, z których robimy wianki albo bukiety. Zawsze jest zielone, ponieważ rośnie tam dużo drzew iglastych, pod którymi jesienią można znaleźć grzyby.
W lecie, w tylnej części ogrodu, rozkładamy wielką trampolinę, na której skaczemy z dziewczynami. Na lewo od trampoliny urządziliśmy miejsce na ognisko. Pieczemy tam kiełbaski,ziemniaki i pianki – a raz z koleżanką z klasy upiekłyśmy nawet żelki - „Miśki”.
Przed ogniskiem jest trzepak, niestety nie ma dolnej poprzeczki i nie mogę robić na nim fikołków i innych figur. Ale w ramach rekompensaty powieszona jest huśtawka, na której mogę się huśtać, ale i kręcić jak na karuzeli. W połowie długości trawnika znajduje się grill, gdzie w gronie rodzinnym pieczemy kiełbaski, mięso i inne potrawy.
Naprzeciwko, na ścianie garażu, znajduje się kosz.
Razem z tatą ćwiczymy tam celność i gramy mecze koszykówki.
Każdy ma swoje ulubione miejsce, ja nie jestem wyjątkiem. Uwielbiam wspinać się po jabłonce, która była ulubionym miejscem mojego pradziadka. W przeciwieństwie do mnie, on siadał pod nią, a nie wspinał się na nią.
Ulica, na której mieszka moja babcia, jest „ślepa” więc rzadko jeżdżą tędy auta, dlatego bawię się tam bezpiecznie z moimi kuzynkami, kuzynem i koleżankami. Razem biegamy, rysujemy kredą, jeździmy na rowerach, rolkach i hulajnogach. Gramy też w różne zabawy, rodzice nauczyli nas grać w stare, ale fajne gry takie jak: „W wywoływanego”, „Raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy” itp. W wakacje na terenie opuszczonego zakładu, który znajduje się na końcu ulicy, rodzice organizują nam podchody.
W tym roku zakończyliśmy budowę domu i przeprowadziliśmy się w te okolice. Mamy ogromny ogród i mam nadzieję, że uda nam się go urządzić jeszcze lepiej niż ten u babci.
Weronika G.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz