Wiedza o tym, gdzie znaleźć informacje i jak ich
używać – to tajemnica sukcesu…
Jestem uczniem Prywatnej Szkoły Podstawowej nr 5 w Sosnowcu. Budynek mojej szkoły jest w kolorze czerwonym, żółtym i pomarańczowym. Ma trzy piętra. W piwnicy znajdują się szatnie. Na parterze jest jadalnia, kuchnia, sala gimnastyczna, sala przedszkolaków, sekretariat i gabinet pani dyrektor. Na pierwszym piętrze znajdują się sale klas 1-3. Na drugim piętrze jest duży hol, na którym organizowane są przedstawienia, zebrania, konkursy. Z drugiej strony znajduje się długi korytarz, który prowadzi do sal uczniów z klas 3-6. Tutaj (na końcu korytarza) jest nasza sala. Mamy ławki, krzesła, szafki, tablice i telewizor. Jest też biurko naszej pani. Na parapetach są kwiaty. Sala jest mała, przytulna.
Na 3 piętrze uczą się gimnazjaliści, jest także sala informatyczna.
Do mojej klasy należy 15 osób (razem ze mną). Mamy bardzo fajną wychowawczynię. Uczymy się nie tylko z książek, ale korzystamy także z tabletów, laptopów. Wiemy, gdzie szukać różnych informacji. Nauczyciele bardzo się starają, żeby lekcje były ciekawe, na przykład na historii będziemy odtwarzać bitwę. Dostałem rolę wodza rzymskiego.
Bardzo lubię moją szkołę, bo mogę w niej spędzać czas z kolegami i uczyć się nowych rzeczy.
Einstein też potrzebował szkoły…
Lubię czytać o znanych ludziach, o tym, jacy byli, zanim stali się sławni. Bardzo podobała mi się książka „Einstein i machina czasu”, którą napisał Luca Novelli. Ciekawiło mnie, jakim uczniem był Einstein i jak wyglądała jego szkoła.
W szkole Einsteina uczyli się tylko chłopcy. Nauczyciele dużo wymagali od uczniów. Trzeba było być posłusznym, słuchać poleceń i wypełniać je. Kary za nieposłuszeństwo były bardzo surowe. Nauczyciel był autorytetem, nie można było wątpić w jego wiedzę i zadawać zbyt wielu pytań. Z książki, którą przeczytałem wynika, że uczniowie musieli się bardzo dużo uczyć na pamięć, co nie podobało się Albertowi.
Zainteresowani przedmiotami ścisłymi mieli jednak warunki, by je rozwijać. W szkole były laboratoria przyrodnicze. Chłopcy uczyli się też łaciny i języka greckiego. Musieli chodzić w mundurkach. W piątki, soboty i niedziele obowiązkowo uczestniczyli w defiladach.
Albert Einstein nie opuszczał lekcji i zanim skończył 15 lat opanował rachunek różniczkowy i całkowy. W szkole był najlepszy z matematyki, a jego wiedza wykraczała poza wymagania zawarte w programie. Rodzice z wyprzedzeniem kupowali mu odpowiednie podręczniki, aby mógł w czasie letnich wakacji je opanować. Uczył się dowodów matematycznych z książek, a jednocześnie tworzył nowe teorie, próbując je samodzielnie udowodnić. Wymyślił nawet własny sposób na udowodnienie twierdzenia Pitagorasa.
Nauczyciele nie lubili Einsteina, bo często wątpił w ich mądrość i zadawał trudne pytania.
Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy…
Nie wiem, jak szkoła będzie wyglądać za sto lat. Może będzie to wielka latająca kula ze skrzydłami. Będą nią kierować specjalni piloci. Może nauczyciele będą mówili do uczniów z tablic multimedialnych. Nie będzie zeszytów i książek, tylko tablety i laptopy.
Na lekcjach historii dzieci będą przenosić się w czasie. By dowiedzieć się, jak przebiegała bitwa pod Grunwaldem, uczniowie przeniosą się do 1410 roku i w bezpiecznym miejscu będą obserwować wszystkie zdarzenia. Każdy będzie mógł porozmawiać z wybranym rycerzem, założyć zbroję czy spróbować dawnych potraw.
Na lekcjach przyrody dzieci będą się zmniejszać do kilku milimetrów i przenosić do ciała człowieka. Na lekcjach fizyki będą wycieczki na różne planety. Na geografii uczniowie będą z bliska obserwować kratery, wulkany, gejzery.
Na przerwie każdy będzie mógł się przenieść na wybrany stadion olimpijski albo do jakiegoś obiektu sportowego.
To będzie szkoła, w której nikt nie będzie się nudził.
Moja szkołaAlbert Einstein i jego świadectwo szkolne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz