W niedzielę 3 maja
2015 roku o 6 rano wyjechałem z rodzicami do Warszawy. Chciałem zobaczyć, jak
mieszkańcy stolicy wraz z Prezydentem RP Bronisławem Komorowskim cieszą się
rocznicą uchwalenia pierwszej konstytucji w nowożytnej Europie (Konstytucja 3
Maja została uchwalona w 1791 roku przez Sejm Wielki).
O 9 dojechaliśmy na
miejsce, zaparkowaliśmy obok Pałacu Kultury. Stało tam gigantyczne krzesło
(miało ponad 10 metrów). Następnie wjechałem na 30 piętro Pałacu
Kultury. Spojrzałem z góry na całą Warszawę. To był niezwykły widok.
Potem poszedłem z rodzicami przed Grób
Nieznanego Żołnierza. Obserwowaliśmy odprawę wart. Zrobiliśmy
zdjęcia. Później pojechaliśmy w pobliże Belwederu. Widziałem z bliska
prezydenta, który wyjeżdżał wraz z pracownikami Biura Ochrony Rządu.
Pośpiesznie udaliśmy się na Plac Zamkowy, gdzie odbywały się główne
uroczystości.
Ceremonia
rozpoczęła się od podniesienia flagi państwowej na maszt, odczytania preambuły
uchwalonej 224 lata temu konstytucji, salutu armatniego i odśpiewania pieśni
"Witaj, majowa jutrzenko". Potem z radością i dumą śpiewałem hymn
państwowy. Dostałem flagę i kotylion.
Następnie przemówienie wygłosił prezydent
Bronisław Komorowski. Powiedział: „ Konstytucja 3 maja była mądrą próbą
modernizacji kraju. Była pierwszą w Europie i druga na świecie. Jest źródłem
dumy i przestrogi. Położenie geopolityczne Polski było i jest trudne, bo żyjemy
między wschodem i zachodem”. Udało mi się potem wejść na mównicę, z której
przemawiał prezydent. Poczułem się przez chwilę jak ważny polityk.
Widziałem najważniejsze osoby w kraju: panią
premier Ewę Kopacz, marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego, marszałka Senatu
Bogdana Borusewicza oraz posłów i senatorów. Obok mnie na uroczystościach stał
Jarosław Kret z synem i Beata Tadla (dziennikarka z TVP).
Potem poszliśmy na obiad i deser. Blisko nas
kawę pił trener polskich siatkarzy Stephane Antiga. To niezwykłe uczucie
widzieć z bliska tylu znanych ludzi.
Popołudniu spacerowałem w Łazienkach
Królewskich. Obserwowałem przyrodę. Widziałem śliczne wiewiórki, które w ogóle nie bały się ludzi.
Następnie pojechałem zobaczyć budynek Sejmu
i budynki ambasad. Duże wrażenie robiły przystrojone flagami ulice i domy. Wiele osób
trzymało w rękach flagi, miało też przypięte kotyliony. Pomyślałem: „To
wspaniałe, że jestem Polakiem”.
O 20 tato powiedział: „Czas wracać do
Sosnowca”. Nie chciałem wyjeżdżać ze stolicy. Nie udało mi się jednak przekonać
rodziców, byśmy zostali jeszcze chwilę.
To była najlepsza wycieczka w moim życiu.
Wziąłem udział w ważnych wydarzeniach, widziałem znanych ludzi. W czerwcu
wracam do Warszawy.
Jakub
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujące!
OdpowiedzUsuńWarszawa jest naprawdę bardzo pięknym miastem.
Wojtek
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNa pewno musiała to być ciekawa wyprawa. Podobają mi się zdjęcia, są interesujące.
OdpowiedzUsuńWeronika