Sekret

niedziela, 8 listopada 2015

Drrrrrrrrrrrrrrrryń!
Dźwięk budzika obudził mnie wcześnie rano. Spojrzałam przez balkonowe okno i widząc piękną pogodę, poczułam wielką ochotę na poranny jogging. Szybko założyłam dres i pobiegłam w stronę lasu. Miałam nadzieję, że podczas biegu będę mogła zebrać myśli i w końcu znajdę pomysł na nową książkę. Tata, Brandon Mull, z pewnością nie przypuszczał, że jego książki staną się w przyszłości tak popularne, a czytelnicy będą ciągle domagać się kontynuacji. Mnie niestety przyszedł w udziale obowiązek zajęcia się tym. Pomyślałam „niestety”, ponieważ bałam się, że pomimo skończenia studiów dziennikarskich, moje zdolności pisarskie nie dorównywały talentowi ojca.
Rozważania brutalnie przerwał mi upadek o wystający korzeń. Rozejrzałam się dookoła, powoli podnosząc się z miękkiej, iglastej ściółki. Szybko zorientowałam się, że nie wiem, gdzie jestem. Zapewne byłam tak zamyślona, że ominęłam zarośnięty wysoka trawą skręt.
Miejsce, w którym obecnie się znajdowałam, nie przypominało znanego mi lasu, otaczały mnie wokół potężne drzewa. Wszędzie były dęby, buki oraz klony o potężnych konarach. Zdziwił mnie fakt, że ręce miałam pokaleczone od sosnowych igieł, a wokół nie było ani jednego drzewa tego gatunku. Przecież las, w którym zazwyczaj biegam jest iglasty! - Ta myśl mocno mnie zaniepokoiła. Z zadumy wyrwał mnie trzask gałęzi. Coś lub ktoś się do mnie zbliżało. Po chwili dostrzegłam najpierw łeb, a później całą sylwetkę konia:

Cały czas nie mogłam wyjść z osłupienia. Przede mną stał najprawdziwszy jednorożec. Pamiętam, że tata opowiadał mi często baśnie, w których pojawiały się te magiczne istoty. Marzyłam wtedy by zobaczyć białego jednorożca. Podobno takie spotkanie przynosi szczęście. Biały może tak, a czarny? Postać, która znajdowała się na wyciągnięcie ręki, była niższa w kłębię od koni, jakie spotykam na co dzień w stadninie, bo chyba zapomniałam dodać, że jazda konna to moja pasja. Pewnie dlatego ten ma taki mały róg, którego nie zobaczyłam na pierwszy rzut oka. Co ciekawe: sam róg był biały. Jednorożec był dobrze umięśniony, a jego pysk był smukły z chrapami, które przypominały mi nozdrza typowego konia. Zwróciłam uwagę na jego wielkie, piękne oczy, w których gościł smutek. Ogon i grzywa lśniły, jakby odbijając przebijające się przez liście promienie słońca. Słowa, które padały z jego ust brzmiały melodyjnie i nie zakłócało ich parskanie typowe dla konia.

Historia, którą mi przedstawił, była alternatywną opowieścią tej, którą znałam ze stron książki mojego ojca. Czarny jednorożec opowiadał, a ja zafascynowana słuchałam jego opowieści. To, co mi przedstawił, całkowicie nie zgadzało się z wersją znaną czytelnikom. Nieprawdą było to, że dziadek starał się uchronić dzieci od zła zamieszkującego Baśniobór. Z opowieści wynikało, że Stan Sorenson był złym czarnoksiężnikiem, który potrzebował dzieci, aby uwolnić prastare zło. Jednorożec przedstawiał i argumentował swoją wypowiedź w taki sposób, że trudno było w nią nie uwierzyć. Oczami wyobraźni zobaczyłam, jak „poczciwy dziadek” spiskuje z Bahumatem. Muriel Taggert, w tym samym czasie, stosowała różne zaklęcia, aby nie dopuścić demona do władzy nad światem. Mój ojciec popełnił błąd, jeśli taki można znaleźć w powieści fantastycznej. Pomylił dobro ze złem, tym samym skrzywdził tych, którzy naprawdę ratowali świat.

Drrrrrrrrrrrrrrrryń!
Dźwięk budzika obudził mnie wcześnie rano. Spojrzałam przez balkonowe okno i widząc piękną pogodę poczułam wielką ochotę na poranny jogging. Poczułam jednak jeszcze większą chęć spisania historii, która wydarzyła się wczoraj. Wczoraj? Spojrzałam w okno, niedaleko dostrzegłam malutkiego konia, który ze spokojem pasł się na łące.
Dokonałam wyboru. Usiadłam i napisałam opowieść inną niż wszystkie, jakie napisał mój ojciec. Mam nadzieję, że on i czytelnicy mi wybaczą.


                                                                                                                        Weronika G.

1 komentarz:

  1. "upadek o wystający korzeń" - chyba potknięcie... W niektórych miejscach zgubiły się ogonki. Coś pozjadało niektóre przecinki. "przedstawiał i argumentował swoją wypowiedź" - kontaminacja składniowa. +2 opis przeżyć, wzbogacony opis postaci.

    OdpowiedzUsuń

 
FREE BLOG TEMPLATE BY DESIGNER BLOGS